Dziś do Was przybywam z kolejnym postem z serii DIY.
Wiem, że nie jestem jedyną osobą w naszym blogowym świecie, która uwielbia dawać starym rzeczom drugie życie. Oczywiście, prowadzi to do maniakalnego zbieractwa ale co tam, można z tym żyć jak się ma opracowany system kartonikowo-składowy :) swoja drogą bardzo denerwujący gdy się czegoś szuka!
***
Na plan pierwszy idzie stara decha z rozbiórki strychu. Deski pochodzą z 1906 roku, moja koleżanka majsterkowiczka, o której Wam już pisałam i z którą wspólnie ruszam na letni kiermasz poczyniła z tych właśnie nadgryzionych zębem czasu dech - zegary. Nowy jest tylko mechanizm zegarowy, zakupiony na allegro. Szablon na cyferki wykonany własnoręcznie na ofertówce, blaszka też, malowanie, olejowanie, zbijanie oczywiście także własnoręcznie poczynione. Po kilku godzinach myślenia, zbijania, malowania, pracowania wyszły takie oto cuda.
Jeśli macie stare dechy to śmiało działajcie, zegary są jak same widzicie bardzo fajne. A jeśli nie macie dech ale za to nieodpartą chęć posiadania zegara to zapraszam jeszcze przed naszym kiermaszem TU
Podczas gdy Ewa działała z zegarami ja eksperymentowałam znowu z gipsem. Ale nie martwcie się, tym razem oszczędzę Wam świeczników, w zamian gipsowe doniczki z pojemniczków po surówce. Doniczki pomalowałam na szaro a następnie metodą suchego pędzla pobieliłam.
Później w moje ręce trafił dawno kupiony koszyk, poddałam go mega szybkiej metamorfozie i teraz może w końcu będzie mnie cieszył, trzeba tylko odpowiedni rozmiarem kwiatek umieścić w koszyku.
Jestem chwilkę przed urlopem,
już nie mogę się doczekać,
Bałtyk zresztą też już czeka :)
Do następnego spisania i zaczytania, pa ♥